Hala Życia

za bardzo nie wiedziałam co ze sobą zrobić, więc zostałam...

- "Ile zamierzasz tu zostać?" - zapytał się Hardej

dlaczego pytasz? jak to często robiłam - pytanie na pytanie

- "Bo mnie to po prostu ciekawi?" - bardziej stwierdził, niż zapytał

nie wiem. aż nie zechcę odejść, albo aż mnie nie wyrzucisz.

- "Chodzi mi bardziej o tą kraine." - powiedział troche zmieszany, że nie wyraził się dostatecznie jasno xD

zobaczymy. mruknęłam pod nosem

Ruszył wgląb hali spokojnym krokiem - "Należysz, do jakiejś watahy?" - zapytał spokojnie

nie. nie znam żadnej tutejszej. odparłam po chwili, śledząc jego kroki

- "Noc, Księżyc, Wiatr i Ogień. 4 watahy tych lasów i gór. Jak to się mówi - w grupie raźniej. Zatem może dołączysz do którejś?" - zapytał idąc dalej, nie spiesząc się ani nie przejmując tym, że za niedługo zniknie Ci z oczu

pomyślę. może kiedyś.

- "O ile będziesz jeszcze wtedy żyć... Nie łatwo samemu, jest sobie poradzić w dziczy..." - powiedział niknąc w ciemnościach komnaty...

moja sprawa. położyłam się na ziemi i lustrowałam otoczenie spod półprzymkniętych powiek...

- "Wiem, że dokonasz dobrego wyboru..." - usłyszałas jeszcze słowa chłopaka...

zastrzygłam jednym uchem